przez RR
przez XY (4 komentarzy)
Myśli Pan, że mnie nie stać na zapłacenie?
Większość mieszkańców niewielkiego Ciechanowa, to ludzie spokojni, zapracowani, pogrążeni w radościach i trudach codziennego życia. Nie są zaangażowani w życie miasta. Mają jednak oczekiwania. Chcą żyć w bezpiecznym mieście, gdzie każdy mieszkaniec cieszy się takimi samymi prawami. W powszechnym odczuciu tak jednak nie jest.
Ciechanowianie uważają, że w mieście rządzi sitwa, uprzywilejowana kasta. Za podobne hasła urzędujący prezydent został pozwany do sądu podczas ostatnich wyborów. Pojawił się nawet kuriozalny wyrok, że o sitwie w Ciechanowie nie można mówić. Jest sitwa czy jej nie ma, nieważne, ale mówić nie wolno i już. Tyle, że mieszkańcy wiedzą swoje. Nie są przecież ślepi i głusi. Ba, widzą, że mimo zachodzących zmian, sitwa ma się dobrze. Nawet rozwija się i umacnia. Mieszkańcy również widzą, że do kasty uprzywilejowanych dołączają kolejne osoby. Nepotyzm, kolesiostwo i partyjniactwo kwitną w naszym mieście.
Nic tak jednak nie rozsierdza ciechanowian jak nierówne traktowanie. Szczególnie, gdy przysłowiowy Kowalski za swój błąd zostaje surowo ukarany, a osoba z kręgów oficjalnej, czy nieoficjalnej władzy pozostaje bezkarna.
Dobrym przykładem trawiącej miasto patologii była sprawa zatrzymanego za jazdę na dwóch gazach Wojciecha N., ówczesnego powiatowego radnego, którego ciechanowski wymiar sprawiedliwości potraktował niesamowicie łagodnie. On sam, nawet w mediach ogólnopolskich, wykazywał się przy tym arogancją. Podobnie jego koledzy. Ten pan samodzielnie zrezygnował z działalności publicznej. Z broniących go wtedy kolegów zrezygnowali już ciechanowianie, nie udzielając im poparcia w wyborach samorządowych.
W ich miejsce pojawiły się kolejne osoby. Niektóre z nich, już na starcie, dotknięte są chorobą zwaną arogancją władzy. Bardzo krótko pełnią funkcję publiczną, ale przysłowiowa "sodówa" zdążyła im już uderzyć do głów.
Jednym z takich "co to nie ja" jest ostatnio nowy ciechanowski radny - Robert Adamiak. Prywatnie Nadzwyczajny Szafarz Komunii Św. w parafii św. Piotra Apostoła w Ciechanowie. Świeżo upieczony inżynier po ciechanowskiej PWSZ. Mąż i ojciec. Jako radny - no cóż. Jest on jednym z niechlubnych bohaterów wydarzeń z dnia 22 maja. To ten dzień, w którym przewodniczący Rady Miasta zorganizował w ratuszowych murach spotkanie, na którym liczono głosy z ankiet w sprawie Lidla. Z tego właśnie spotkania wychodził wzburzony przewodniczący Zarządu Osiedla Płońska w Ciechanowie, Krystyn P. Film pokazujący jak nie należy się zachowywać na widok filmujących osób robi furorę na YouTube. Kto jeszcze nie widział znajdzie ten film tu http://youtu.be/_4DxZ1bky2Y. W ciągu miesiąca film zanotował blisko 120 tysięcy odsłon.
Ale równie poirytowany z tego, zorganizowanego przecież w konspiracji, spotkania wychodził radny Adamiak. Tyle, że on mógł mieć powód. Nie powinien był jeszcze o tym wiedzieć, ale przy zaparkowanym przez niego nieprawidłowo motorze czekało na niego wezwanie do stawienia się w siedzibie ciechanowskiej Straży Miejskiej. Bez mała godzinę wcześniej włożył je tam młodszy inspektor Andrzej Gaczyński.
Stało się to chwilę po tym jak dwójka dziennikarzy została wyproszona z budynku Urzędu Miasta przez interweniujących strażników. Wychodzący z budynku strażnik, w sytuacji obserwujących go dziennikarzy, musiał podjąć interwencję w stosunku do niewłaściwie parkującego motoru. Musiał i podjął. Jako, że byliśmy zawiadamiającymi o tym wykroczeniu, zwróciliśmy się do Straży Miejskiej o udzielenie informacji jak zakończyła się ta interwencja. Jeśli powiem, że otrzymana 26 czerwca odpowiedź, podpisana przez komendanta SM, zdumiała nas nie oddam tego co wywołała. Ale pozostańmy przy słowach cenzuralnych.
Wróćmy na chwilę może bliżej do samych wydarzeń z 22 maja. Z oficjalnego dokumentu wynika bowiem, że o godz. 18.50 "funkcjonariusz wystawił zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia i konieczności zgłoszenia się kierowcy pojazdu do SM Ciechanów, w celu wyjaśnienia okoliczności popełnienia czynu". Natomiast już o godzinie 19.45, do tego samego strażnika, na terenie Placu Jana Pawła II miał zgłosić się sprawca tego wykroczenia i udzielono mu pouczenia i to na podstawie art. 33 kodeksu wykroczeń.
Czytając to pismo odniosłem nieodparte wrażenie, że ktoś próbuje robić ze mnie idiotę, a tego bardzo nie lubię.
Tego dnia przed ratuszem spędziliśmy dużo czasu. Dzięki temu, mamy dokumentację tego, co się tam działo, a co, między innymi, umożliwiło przewodniczącemu osiedla "Płońska" zdobyć ogólnopolską sławę.
Chronologia wydarzeń przedstawiała się następująco:
18:49:16 - prośba o podjęcie interwencji przez Straż Miejską
18:53:53 - strażnik wkłada wezwanie za osłonę baku motocykla
18:57:15 - strażnicy odjeżdżają z terenu placu JPII
19:40:54 - motocyklista wychodzi z ratusza
19:42:19 - padają słowa: "Myśli Pan, że mnie nie stać na zapłacenie?"
19:43:43 - motocyklista odjeżdża w kierunku ulicy Zamkowej. Jest tak zdenerwowany, że popełnia przy tym kilka kolejnych wykroczeń
19:49:45 - przewodniczący RM wraz z wiceprzewodniczącym opuszczają Ratusz (tylnym wyjściem).
O 19.45 na placu przed Ratuszem nie było ani strażników miejskich, ani sprawcy wykroczenia. Jeśli nasze nagrania nie wystarczają za dowód, potwierdzi to zapewne również zapis kamery monitoringu obserwującej plac przed ratuszem. Ciekawe, w jaki sposób młodszy inspektor udzielił mu pouczenia? Ciekawe, jak mógł wysłuchać wyjaśnień sprawcy? Chyba tylko telefonicznie, bo we wskazanym czasie i miejscu obaj panowie nie mieli szansy spotkać się oko w oko. Chyba, że nastąpiła jakaś anomalia czasoprzestrzeni. Ktoś się albo naoglądał filmów science fiction albo z innych próbuje zrobić, mówiąc kolokwialnie, "wała" kłamiąc i idąc w tym kłamstwie w zaparte.
Zapytany o przebieg tego zdarzenia komendant Straży Miejskiej w Ciechanowie, Krzysztof Matuszewski ucina krótko - Kierowca został pouczony i sprawę uważam za zakończoną. Nie wiem jak się panowie kontaktowali. Co to za różnica.
Normalny obywatel, zgodnie z pouczeniem zawartym na wezwaniu musiałby się stawić w siedzibie Straży Miejskiej, gdzie złożyłby stosowne wyjaśnienia. W godzinach wskazanych na zawiadomieniu: 8-9 lub 15-16. Radnego taka procedura już nie dotyczy. Do niego się dzwoni i informuje by się nie martwił? Przykre to, ale wszystko wskazuje na to, że informacja podana w oficjalnym dokumencie znacząco rozmija się z prawdą! Radny, wychodząc z ratusza już wiedział, że w stosunku do jego pojazdu podjęta była interwencja. Kto go o tym poinformował? To wyjaśnią bilingi. Pan radny, o dziwo, wiedział nawet, kto zawiadomił o wykroczeniu! Czy wiedział, że kara go nie ominie gdy mówił: "Myśli Pan, że mnie nie stać na zapłacenie?". Czy to co mówił to tylko przejaw buty? Za tą arogancję również, ale przede wszystkim za lekceważenie prawa, nie poniósł jednak jak do tej pory zasłużonej kary.
Ciekawe, czy w stosunku do innych mieszkańców miasta Straż Miejska jest równie łagodna. Czy dzwoni do sprawców i telefonicznie udziela pouczeń?
Pan komendant twierdzi, że strażnicy dostosowują się do kierowców. Od kierowców docierają jednak odmienne informacje. Niektórzy po kilka razy muszą fatygować się do siedziby Straży Miejskiej.
Skądś się też przecież biorą skargi na Straż Miejską. Na kilku ostatnich sesjach Rady Miasta Ciechanowa zgłaszane były uwagi do działań strażników. Mieszkańcy skarżyli się, że są nękani przez strażników. Jak widać wystarczy być radnym, by nie mieć takich problemów.
Gwoli ścisłości, to na ostatniej sesji miała być dyskutowana problematyka działalności Straży Miejskiej. Tak się jednak nie stało, bo od bezpieczeństwa mieszkańców, od skrupulatnego rozliczenia działalności tej kontrowersyjnej formacji ważniejsze było nadanie nazwy jednej z ciechanowskich ulic i to w stylu wzbudzającym oburzenie.
Radni nie chcą zająć się problemem Straży Miejskiej, to trzeba będzie skorzystać z obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej. Trzeba tylko napisać projekt uchwały o likwidacji Straży Miejskiej, zebrać 200 podpisów mieszkańców i tematu nie będzie można zamieść pod dywan.
Radny Robert Adamiak zapytany o to szczególne traktowanie radnych mówi: - Nie czuję się jakoś szczególnie potraktowany. Gdyby był mandat z całą pewnością bym go zapłacił. Wiem, że popełniłem błąd.
Czy na pewno? Tego się już niestety nie dowiemy. Dyplomacja strażników czy zwykłe wazeliniarstwo, nieważne. Jedno czy drugie, jest tak duże, że nawet radny nie czuje się traktowany w szczególny sposób. No chyba, że to przejaw arogancji, który każe myśleć, że to się normalnie w świecie radnemu należy.
Warto przypominać, że zgodnie z art.32 Konstytucji RP: "Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne"! A praktyka w Ciechanowie zdaje się być inna.
Komentarze
Skomentował Marta |
To już niestety standard w naszym mieście, a P., młodszy inspektor Andrzej Gaczyński nie raz składał sprzeczne, żeby nie powiedzieć fałszywe oświadczenia. Aż dziw, że jeszcze nie poniósł odpowiedzialności za swoją wybujałą fantazję. Tą anomalią czasową powinna zająć się prokuratura – jako składanie fałszywych zeznać czy fałszowanie dokumentacji służbowej; podpada pod Art. 233. KK.
Skomentował Artur Radomski |
widzę, że ludzie o czym pisać nie mają. tutaj powódź,drzewa latają.
A mnie ma obchodzić czy ktoś dostał 50zl mandatu czy nie
Żenua
Skomentował brawo |
Pan Adamiak nie grzeszy skromnością. Dobrze, że takie artykuły powstają. Dzięki takiemu pokazywaniu opinii publicznej jeśli tacy ludzie nie nauczą się pokory to przynajmniej pozorami nie będą ludziom oczu mamić.
Dziękuję i BRAWO!
Skomentował Bogusław Adamiak |
Moze to zbieg okolicznosci, moze zbieg nazwisk, w koncu nie jednemu psu Burek na imie, ale moj ojciec nazywał sie Stefan Adamiak,pochodził z Ciechanowa, po wojnie mieszkał w Krakowie, gdzie tez ozenił sie i pracował, babci , czyli jego matki nie znałem , bo ona nie chciała mnie widziec, czemu nie wiem, musiła byc po prostu wredna zeby swojego wnuka nawet nie chciec poznac , takie mam wspomnienia z nazwiskiem Adamiak z Ciechanowa.
Dodaj komentarz