przez RR
przez XY (0 komentarzy)
Niepodległość nasza i wasza
Ilość imprez zaplanowanych w Ciechanowie na tegoroczne obchody Święta Niepodległości jest imponująca. Na jedne zaprasza prezydent, na inne starosta. Przeciętny ciechanowianin ma nawet możliwość wyboru na którą imprezę pójść, bo niektóre odbywają się w tym samym czasie. Chciałoby się powiedzieć pełnia szczęścia, a ja mam mieszane uczucia.
94 lata temu Polacy z trzech zaborów byli w stanie wspólnie podjąć wspólną walkę o niepodległość Ojczyzny. Wielu oddało życie, wielu straciło zdrowie, a dziś w Ciechanowie dwa ośrodki władzy nie są w stanie wspólnie zorganizować obchodów święta, które ma upamiętniać odzyskanie przez Naród Polski niepodległego bytu państwowego oraz walkę pokoleń Polaków o wolność i niepodległość.
Patrząc na plany obchodów, na przygotowane przedsięwzięcia brakuje mi jednego elementu, w moim mniemaniu bardzo istotnego. Nic nie upamiętnia roli jaką ciechanowianie odegrali w żmudnej walce o odzyskanie niepodległości. Nic nie przypomina wydarzeń jakie się rozgrywały w listopadzie 1918 roku w Ciechanowie, a naprawdę nie ma czego się wstydzić, wprost przeciwnie. To sami ciechanowianie wywalczyli wolność tej ziemi.
Przygotowując ten tekst dotarłem do „Kroniki Ciechanowskiej” z 1930 roku, gdzie autorzy zadali sobie trud odtworzenia i opisania wydarzeń jakie się rozegrały 11 listopada 1918 r. Postaram się go streścić.
W koszarach stacjonował wtedy 340-osobowy oddział landszturmistów pod dowództwem płk. Reichelma. Przez miasto, w kierunku Mławy przejeżdżały liczne pociągi z wojskiem, a pruska żandarmeria w nocy z 9 na 10 listopada przeniosła się do Pawłowa.
Plan rozbrajania Niemców ustalono 10 listopada, w mieszkaniu pana Ranieckiego. Opracowali go p. Król z POW i płk Szyszniewski z Wehrmachtu. Plan zakładał zbiórkę peowiaków bez broni o godzinie 17.00 w Domu Parafialnym, o 19.00 z bronią w Syndykacie Rolniczym, następnie rozbrajanie posterunków wojskowych w starostwie, na poczcie, w magistracie itp. po tym rozbrojenie garnizonu. Plan został wykonany. Rozbrajanie posterunków trwało do pierwszej w nocy. Około 22.00 słyszane były trzy salwy oddane z jednego z transportów. Na ten sygnał odpowiedziały strzałami koszary, a personel stacji kolejowej opuścił ją i przeszła ona w polskie ręce. Do koszar skierowano oficera z Wehrmachtu, jednak żądanie kapitulacji zostało przez Niemców odrzucone. Do koszar został wysłany większy 18-osobowy pododdział pod dowództwem p. Pogorzelskiego. Zastali oni landszturmistów w kantynie, pijących wódkę. Dzięki temu peowiacy z łatwością uporali się z nimi i zdobyto 350 karabinów. O godzinie 6 poddał się płk Reichelm, dwie godziny później jeńcy, pod eskortą dwóch peowiaków udali się w kierunku Iłowa, do granicy z Prusami. Ciechanów był wolny.
Podczas rozbrajania Niemców udało się uniknąć rozlewu krwi. Peowiacy rozlokowali się w koszarach, kilka dni później dowództwo zostało przekazane mjr. Dąb-Biernackiemu i rozpoczęło się formowanie 32 pułku piechoty.
Ciechanowianie swoją wdzięczność dla peowiaków wyrazili wystawiając w 1932 roku pomnik na placu Kościuszki. Teraz, 94 lata po tych wydarzeniach ich pamięć jakby się zatarła, a nasze władze z nieznanych przyczyn nie przewidziały jakiejkolwiek uroczystości pod tym pomnikiem. Bez jakiegokolwiek uzasadnienia historycznego wybrano go jednak jako miejsce obchodów Święta 3 Maja. W Święto Niepodległości niestety nikt nie pamięta kogo on upamiętnia.
Osobiście tego dnia przejdę się na plac Kościuszki, przejdę się również na cmentarz na Płońskiej. Będę chciał poszukać grobów spoczywających tam peowiaków. Boję się jednak, że ich już nie znajdę…
Komentarze
Dodaj komentarz