przez RR
przez RR (0 komentarzy)
Plac zabaw bezpieczny inaczej
"Nieprawidłowości to jest mało powiedziane, tu na każdym kroku czai się niebezpieczeństwo ale gdzie mamy iść?" - odpowiada pytaniem na pytanie Pan Tadeusz, który na plac przychodzi z 4-letnim wnukiem.
"Ogrodzenie nie zamknięte, skocznia na beton - to atrakcje tego placu. Zdewastowaną zjeżdżalnię po prostu rozebrano, pozostawiając drabinkę bez żadnego zabezpieczenia. Dziecko wchodzi po drabince i ... bęc. Co tu więcej gadać. Trzeba pilnować na każdym kroku. To robił ktoś bez wyobraźni" - mówi załamując ręce.
Rzeczywiście, po ładnej czerwonej zjeżdżalni pozostał już jedynie podest. Na dodatek wcale nie zabezpieczony w miejscu dawnej plastikowej zjeżdżalni, fundujący dziecku upadek na twarde podłoże z dużej wysokości.
Sprawę placu zabaw miejscy urzędnicy znają doskonale, bowiem to co obserwujemy dziś, to efekt prac naprawczych, jakie wykonano po interwencjach zarówno mieszkańców jak i portalu ciechanowinaczej.pl
Jak widać odtrąbiony już sukces jest przedwczesny.
Postanowiliśmy sprawdzić które z wymogów dotyczących placu zabaw dla dzieci urzędnicy zlekceważyli.
Brak należytego ogrodzenia
Ogrodzenie ma zapobiec zanieczyszczeniom zwierzęcym ale i niekontrolowanemu wybieganiu dzieci poza teren placu zabaw. Choć to zalecenie nie wynika bezpośrednio z zapisów prawnych to nie da się utrzymać czystości na placu zabaw, jeśli nie jest on ogrodzony a bezpieczeństwa - gdy ogrodzenie nie jest zamykane. Ten plac zamykany nie jest. Choć ogrodzenie posiada, to bez trudu sforsuje je nawet niezbyt sprytne dziecko.
Regulamin
Regulamin jest, jednak jego umiejscowienie to metalowy słup niemal w środku placu zabaw, a zatem realne niebezpieczeństwo uderzenia dziecka biegającego po placu. To samo z wystawionym na betonowym podeście koszem na śmieci.
Brak kontroli urządzeń
Norma PN-EN 1176 i 1176-7, do której odsyłamy urzędników, określa trzy rodzaje kontroli wyposażenia placu zabaw:
-
regularna kontrola przez oględziny (kontrola codzienna),
-
kontrola funkcjonalna (raz na 1-3 miesiące),
-
coroczna kontrola podstawowa (raz na 12 miesięcy).
Zgadnijcie która z nich jest przeprowadzana?
Brak lub niewłaściwe zabezpieczenie przed upadkiem z wysokości
Niedostateczne zabezpieczenie dzieci przed upadkiem z wysokości to problem, który nie dotyczy tylko zdemontowanej zjeżdżalni. Każde z urządzeń w miejscach wejścia i zejścia posiada wydeptany lub wręcz wylany betonem pas ziemi. Dziecko schodząc z urządzenia skacze częstokroć wprost na beton.
Niewłaściwa nawierzchnia
Norma PN-EN 1177 określa jakie rodzaje nawierzchni powinien zapewnić właściciel placu w celu zmniejszenia prawdopodobieństwa urazów przy upadku z wysokości.
Czort z normą, zwykła ludzka logika wskazuje, że powinno być to podłoże możliwie miękkie. Tu urzędnicy wyszli zapewne z założenia że ziemia amortyzuje każdy upadek, bo próżno szukać warstwy piasku czy jakiegokolwiek innego miękkiego podłoża. Napotykamy jedynie wydeptane fragmenty ziemi i często (o zgrozo!) również wylany beton.
Brak lub nienależyte kotwienie (zabetonowanie) urządzenia
Urządzenia powinny być kotwione w gruncie poprzez betonowanie dla zapewnienia stabilności. Tu jednak beton wylewa się ponad powierzchnię ziemi stwarzając bezpośrednie zagrożenie dla bawiących się dzieci.
Dla miejskich urzędników - norma PN-EN 1176-1, to ona określa jednoznacznie sposób fundamentowania urządzeń zabawowych. Kształt fundamentu oraz głębokości ich umieszczania są w niej ściśle określone. Norma ta nie jest zbyt dobrze znana budowniczym parku rozrywki. Gdyby wiedzieli, że fundament musi znajdować się co najmniej 20cm a zwykle nawet 40cm pod powierzchnią gruntu to nie mielibyśmy takich "ociekających betonem potworków".
Kolejne zaniedbanie – brak konserwacji
Przez grzech zaniedbania właśnie uległa uszkodzeniu drewniana huśtawka wagowa, która "naprawiona" została przez pomysłowych urzędników zawsze niezawodną metodą "silver tape".
Choć w huśtawkach wagowych, wymagane jest też stosowanie elementów amortyzujących ruch, w przypadku styku końców ramiona z gruntem, to próżno szukać na końcach tej huśtawki choćby wkopanych opon. To tak trudne i kosztowne do wykonania?
Milczeniem pominiemy wystające końcówki śrub, wilcze doły w nawierzchni, brak sanitariatów i podobne "drobiazgi".
Zdjęcia pokazaliśmy w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego, który plac ten kontroluje rokrocznie. Ostatnia kontrola, przeprowadzona w maju tego roku nie obyła się bez uwag krytycznych. Chociaż ubiegłoroczna zakończyła się klęską właściciela placu, bo jak inaczej nazwać ultimatum "albo naprawicie albo plac do zamknięcia" to poprawa w tym roku była. A może tylko gorzej na tym placu niż przed rokiem już być nie mogło?
Jak widać urzędnicy miejscy dość liberalnie traktują bezpieczeństwo dzieci, wiedząc że i tak rodzice swoje pociechy przyprowadzą. Przyprowadzą, owszem, bo niby gdzie mają pójść.
Wstyd panie i panowie, ryzykować zdrowiem a może i życiem dzieci w imię paru złotych oszczędności w miejskiej kasie. Może kontrola jaką obiecała przeprowadzić Powiatowa Inspekcja Nadzoru Budowlanego uświadomi Wam jakie są priorytety i przypomni ... o obowiązkach.
My ze swej strony odsyłamy do strony UOKIK, która pomoże urzędnikom w ocenie który z miejskich placów zabaw spełnia wymogi stawiane takim miejscom.
Komentarze
Dodaj komentarz