przez RR
przez XY (0 komentarzy)
„Cie chan”, Cie cham, czy zwykłe ordynarne chamstwo?

Pandemia spowodowała, że ciechanowski samorząd praktycznie znalazł się poza społeczną kontrolą. A, jak mówi przysłowie - kota nie ma, myszy harcują. W zeszłym roku, bez jakiejkolwiek fachowej recenzji dofinansowano historycznego gniota autorstwa profesora Wyszczelskiego, a w tym ratusz poszedł jeszcze dalej i sfinansował „historyczny” komiks.
Pieniążki rozdysponowano po cichutku, a że wydawanie publicznych pieniędzy obarczone jest pewnymi procedurami, to powołano komisje, które miały rozpatrzyć wnioski o dofinansowanie. Do komisji od kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i tradycji oraz oświaty, edukacji i wychowania weszła rzeczniczka prasowa ratusza, dwie inne urzędniczki, fryzjerka, biegacz i ratownik WOPR. Jak nie patrzeć fachowcy, ale czy rzeczywiście w tym zakresie? W sumie nieważne, bo przecież na tym każdy się zna. Komisja zaopiniowała wnioski, a prezydent miasta, swoim zarządzeniem sypnął kasą.
W ramach zadania, pt.: „Kultywowanie tradycji narodowych i regionalnych oraz promocja lokalnego dorobku artystycznego” 7 tys. zł skapnęło na wydanie komiksu o tytule „Cie chan”. Zadanie zostało zrealizowane, komiks wydrukowany i trafił już do rąk dzieci. Przyniosły one go ze szkoły do domu, a tam obejrzeli go rodzice i zrobiła się awantura. Obejrzałem go i ja i w pełni podzielam oburzenie rodziców. Ten obrzydliwy, pseudohistoryczny, a antysemicki w swej wymowie gniot nigdy nie powinien trafić do rąk dzieci. Nigdy, nawet jednym groszem z publicznych pieniędzy nie powinien być dofinansowany.
Wiele obrzydliwości w życiu widziałem, ale ta zalicza się do jednych z najpaskudniejszych. Ma nawiązywać do kolejnej wersji wyssanej z palca legendy o Ciechanie. Tym razem autorstwa zmarłego w 2019 roku Stanisława Siwanowicza, który w 2016 roku otrzymał za to nawet nagrodę w konkursie organizowanym przez COEK-Studio. Trochę to dziwne, bowiem tekst nie ma ani wartości literackiej, a i jest całkowicie ahistoryczny. Urodzony w 1929 roku autor wzrastał w międzywojennym Ciechanowie, więc nie ma co się dziwić, że żydożercza atmosfera nie była mu obca. Wymyślił bajeczkę, o tym jakoby w V lub VI wieku, w dzisiejszym Ciechanowie, grasował zbój Madej, a Żydzi handlowali kobietami pod ochroną niejakiego Cie-chana, który był z pochodzenia Gotem lub Hunem. Zbóje wymordowali Żydów, zbójów wymordowali rycerze Ciechana, a potem żyli sobie długo i szczęśliwie. Czy ma to jakikolwiek związek z historią? Nie. O tym okresie w historii nie wiemy praktycznie nic. Nie wiemy nawet, jaka grupa etniczna zamieszkiwała nasze ziemie, a na pewno nie byli to Goci ani Hunowie, a i kupców żydowskich tu się nie uświadczyło.
Z tego tekstu fragmenty wybrał, dołożył swoje w stylu: „wnet uprzedzę elektorat rządzący… powitajmy należycie prywatny sektor przedsiębiorców… popełniłeś błąd mały człowieczku”. Całość okrasił obrazkami nieudolnie naśladującymi komiksy o Kajku i Kokoszu i voila – antysemicki bełkot gotowy. Antysemicki, bowiem na dodatek komiksowi Żydzi dziwnym trafem noszą stroje charakterystyczne dla Chasydów, wywodzące się nie z prehistorycznej mody handlarzy niewolników, a z codziennych strojów używanych od ok. XVIII wieku.
„Lokalnego dorobku artystycznego” tu nie widać, to pewnie mamy do czynienia z „kultywowaniem tradycji narodowej i regionalnej”. Ciekawe, co będzie następne? Nawiązanie do „Protokołów mędrców Syjonu”, może mały pogromik, a może kolejny komiks, na przykład o wypiekaniu macy z krwi dzieci Cie-chana?
Wstyd, ale żeby odczuwać wstyd trzeba mieć poczucie przyzwoitości.

Komentarze
Dodaj komentarz