przez RR
przez XY (2 komentarzy)
Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej
W niedzielę, 13 kwietnia, obchodziliśmy w Ciechanowie Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Święto, uchwalone przez aklamację przez Sejm w 2007 roku. Dla ciechanowian powinien być to dzień szczególny. W tej okropnej, i do końca nierozliczonej zbrodni, zginęli również mieszkańcy miasta i powiatu. Powinien być. Niestety nie był.
Uroczystość pod krzyżem katyńskim rozpoczęła się już po zakończeniu mszy w kościele farnym. Wychodzący z kościoła mieszkańcy w zdecydowanej większości popędzili do domów na niedzielny obiadek. Nawet się nie zatrzymali. Pęd stadny był nawet tak silny, że wierni szli całą szerokością chodnika, nie zważając na uczestników uroczystości. Dobrze, że autor tych słów jest raczej osobą tzw. słusznej postury, bo tylko dzięki temu nie dał się zepchnąć z chodnika.
Na miejscu pozostali członkowie zrzeszenia rodzin katyńskich, kombatanci, harcerze, strzelcy (z Ciechanowa i Płońska), piłsudczycy, motocykliści, poczty sztandarowe, oficjele, delegacje i przedstawiciele mediów. Na ich tle garstka zwykłych, „niezrzeszonych” mieszkańców, którzy przyszli na uroczystość z potrzeby serca była praktycznie niewidoczna.
Sama uroczystość przebiegła według standardowego schematu. Warta honorowa przy pomniku, kilka sztandarów. Hymn, przemówienie organizatora, apel poległych i rządek delegacji składających wieńce. Nie zabrakło też zwyczajowych żywych stojaków na kwiaty. Zaszczytną funkcję stojaka na kwiaty pełnił jak zwykle niezastąpiony przedstawiciel Straży Miejskiej. Wszyscy, nawet wiekowi kombatanci, mają wystarczająco siły by nieść własną wiązankę, tylko nie władze miejskie. Podejdą do pomnika, skłonią się, ale żeby dotknąć zieleninę własnymi rękoma, to już nie.
Na zaciągnięcie warty honorowej strażników nie ma co liczyć. Dla nich przewidziano inny rodzaj reprezentacji. Mają robić za żywe stojaki do kwiatów. A fakt, że kilkadziesiąt metrów od miejsca uroczystości na pasach dla pieszych stały zaparkowane dwa samochody już ich nie obchodzi. Najważniejsze by dumnie trzymać wieniec, którego ciężaru nie udźwignie, wcale przecież nie cherlawy, prezydent.
Nie powiem, że uroczystość pod krzyżem katyńskim w jakiś szczególny sposób mi się spodobała, wzruszyła, czy skłoniła do zadumy. Taka zwykła sztampa. Bo uroczystość trzeba było zorganizować, bo tak wypada, bo co by ludzie powiedzieli.
Na plus niewątpliwie wyróżniła się tym razem kolejność składania wieńców. Po raz pierwszy od dawien dawna była ona w miarę zgodna z tzw. precedencją, czyli ważnością stanowisk. Podkreślenia wymaga również fakt, że pierwsi kwiaty składali przedstawiciele rodzin katyńskich i kombatanci, a nie przedstawiciele organizatora, jak to jest w miejscowym zwyczaju. Właśnie tak to powinno być zorganizowane.
Na minus wyróżnił się natomiast fragment przemówienia organizatora uroczystości posła Roberta Kołakowskiego. Nawiązanie do pewnych spraw związanych z katastrofą smoleńską było nie na miejscu. Zebraliśmy się by uczcić pamięć pomordowanych polskich oficerów, a nie brać udział w bieżącej walce politycznej. Wielu polityków, i to chyba wszystkich opcji, zrobiło wiele by tę katastrofę skutecznie zohydzić, by doprowadzić do podziałów wśród Polaków. Nie pozwólmy na to, chociaż w ten jeden dzień, chociaż w miejscu gdzie czcimy pamięć tysięcy pomordowanych polskich oficerów.
Cała ta sytuacja skłania mnie do refleksji nad sposobem organizacji obchodów świąt państwowych w Ciechanowie, nad sztampą i przede wszystkim nad tym, że nie są one atrakcyjne dla mieszkańców. A już najmniej są atrakcyjne dla młodzieży. Trzeba coś z tym zrobić. Musimy coś z tym zrobić, bo za jedno czy dwa pokolenia będziemy równie wynarodowieni jak mieszkańcy wschodniej Ukrainy. Zapraszam do dyskusji przedstawicieli władz, samorządowców, organizacje społeczne i przede wszystkim zwykłych mieszkańców. Kolejna „pomnikowa” uroczystość odbędzie się 3 maja. Znowu według utartego schematu, czy uda się coś zmienić?
Ze swojej strony proponuję, żeby chociaż zrezygnować z tych wszystkich kosztownych wiązanek, które po kilku dniach są tylko śmieciem. Może zamiast tego, jeśli już trzeba pokazać się pod pomnikiem zapalić skromny, gliniany znicz, a pieniążki przeznaczone na kwiaty przekazać powiedzmy na utrzymanie grobów wojennych i miejsc pamięci narodowej? Może publiczna zbiórka podczas tego typu uroczystości? Tylko wtedy trzeba będzie sięgnąć do prywatnej kieszeni. Pochodzących z podatków pieniążków nie dałoby się łatwo rozliczyć.
Komentarze
Skomentował Marek Zalewski |
Trochę nie rozumiem dlaczego się dziwicie. Ludzie mają dość polityki i politykierów.
Skomentował GG |
10 minut powitania, na końcu rodziny katyńskie (a powinny być wydaje mi się jako pierwsi),5 minut modlitwy i koniec.
Dodaj komentarz