przez RR
przez XY (0 komentarzy)
Sesja nadzwyczajna, czyli jak zrobić radnych w bambuko
Psioczą zdradzieckie mordy na naszego kochanego prezydenta, a on przecież robi, co może, by nam się żyło dobrze, spokojnie i bez problemów. Wyciągają dokumenty, analizują je, wytykają błędy radnym, a ci zadają trudne pytania i stawiają prezydenta w ciężkiej sytuacji. Na szczęście nie jest on w ciemię bity i dobrze wie, jak sobie dać radę z tą hałastrą.
Jest parę problemów budżetowych, coś trzeba przesunąć z jednej kupki na drugą, coś wpisać, coś skreślić. Takie tam drobiazgi, ale przecież znowu będą się pytać. Pytać się będą radni, tych będą się pytać mieszkańcy i dziennikarze, a nasz przywódca będzie musiał na to wszystko odpowiadać. Można jednak zrobić tak, by uniknąć tych problemów.
Wystarczy zwołać sesję nadzwyczajną. Prezydent składa wniosek, a rada musi się zebrać w ciągu 7 dni (taki wymóg ustawowy). Odpadają wszelkie komisje i tym podobne grona dyskutanckie, czy dyletanckie. Nikt radnych nie męczy, a oni sami dokumentów dogłębnie nie przeanalizują. Nie z braku chęci, lecz z braku czasu, a czasem i umiejętności (tak, są przecież tacy radni, co publicznie przyznali się do braku umiejętności czytania). Dociekliwym mieszkańcom też można „ułatwić” życie. Statut wymaga opublikowania materiałów na sesję, ale przecież nikt nie określił w jaki sposób, ani gdzie. Wystarczy zebrać wszystko do kupy, skompresować do pliku zip, wcisnąć w jakiś kąt i pies z kulawą nogą tego nie znajdzie, jak nie będzie wiedział gdzie szukać. Nawet, jak trzeba będzie jakiś dokument podmienić, to się podmieni i nikt się nie zorientuje. Informacja o sesji też się nigdzie nie pojawi, bo i po co. Mamy, co prawda, kalendarz miejski, ale tam jest miejsce na inne, ważniejsze niż sesja sprawy.
Sprytne to i tak zostało to zrobione w praktyce. Na 13 października, na godzinę 8.00 zwołano sesję nadzwyczajną. Informacja o tym została ukryta w skompresowanym pliku, wciśniętym w kąt strony urzędu miasta i formalnie wszystko jest OK.
Sesja ma odbyć się z samego rana, a jak radni pospieszą się z głosowaniami, jak nie będą zawracali pewnej części ciała głupimi pytaniami, to szybko się uwiną i będą mieć cały dzień wolny, a że to będzie piątek, to będą mieli długi weekend – czysty zysk.
Z obowiązku zajrzałem jednak do tych materiałów i mam trochę wątpliwości. Rozumiem, że trzeba było wprowadzić do budżetu pieniądze z dotacji i należałoby zrobić to w miarę szybko, ale regularna sesja ma odbyć się za dwa tygodnie i czas zbytnio nie goni. Przez pośpiech zapewne nie zostaną zadane szczegółowe pytania dotyczące sytuacji w MOSiR, gdzie następuje zmniejszenie planowanych dochodów o kwotę 1,136 mln zł.
Dziwne jest przenoszenie na kolejny rok 260 tys. przeznaczonych na opracowanie dokumentacji przebudowy ul. Curie-Skłodowskiej i wpisywanie tego jednorocznego przecież zadania do WPF.
Jeszcze dziwniejsze przeniesienie dotyczy budowy oświetlenia ulicznego w ciągu ulic św. Anny, św. Franciszka i Harcerskiej. 300 tys. zł przenoszone jest na kolejny rok. Czyżby rzeczywiście nie było chętnych do ustawienia paru latarń? Ostatni elektrycy udali się na emigrację?
Centrum Usług Wspólnych zmniejsza nakłady na wynagrodzenia, a jednocześnie wzrasta plan wynagrodzeń bezosobowych (umowy zlecenia, umowy o dzieło).
To tak z grubsza, ale zapewne nikt nie zada tych, ani innych pytań, ewentualnie jakieś zostaną zadane pro forma, przez zaprzyjaźnionych radnych, a prezydent z uśmiechem na ustach i przy aplauzie gawiedzi udzieli na nie lakonicznych odpowiedzi.
W normalnych warunkach pytania byłyby zadane podczas komisji i do czasu głosowania wszyscy mieliby czas na weryfikację zarówno danych, jak i odpowiedzi na pytania. W ramach sesji nadzwyczajnej nie ma czasu na takie fanaberie. Nie chodzi tu jednak, by cokolwiek wyjaśnić, lecz uchwalić. I żaden radny nie będzie się lansował na trudnych pytaniach. Jeszcze by się któryś rozbestwił i odstawił komisję śledczą w sejmowym stylu, a do tego nie można dopuścić. Lansować się ma prawo tylko i wyłącznie jedna osoba w mieście! Łubu dubu...
P.S. Zawsze pozostaje jednak możliwość, że zbiesią się radni z koalicyjnego klubu, opracują plan kontroli, przegłosują go, upoważnią komisję rewizyjną do zbadania dokumentacji i zrobi się zgrzyt.
Trzeba zrobić wszystko, by ich ugłaskać, a nasz zdolny pijarowiec wie, jak to się robi.
Komentarze
Dodaj komentarz