przez RR
przez RR (0 komentarzy)
Syty głodnego nie zrozumie

Syty głodnego nie zrozumie. A z całą pewnością jest mu trudniej. Nie zawsze też będzie chciał się postarać.
Dziś moich kilka słów o zmaganiu się z barierami. Kto lepiej o nich wie, jak nie osoby z niepełnosprawnościami?
Tylko ktoś, kto doświadcza ograniczeń na co dzień, wie jak mocno bywają dokuczliwe.
Muszę się przyznać od razu do braku empatii. Nie patrzyłem ze smutkiem i troską na poruszającego się o kulach aktualnie urzędującego prezydenta. Nie żebym od razu myślał, że dobrze mu tak. Zwyczajnie nie żałuję go tylko. Kontuzji nabawił się podczas meczu otwarcia na nowo powstałym obiekcie sportowym przy SP7. Sam wlazł na ten niedokończony obiekt. Wszedł formalnie na plac budowy przecież, udając, że kompleks sportowy jest już gotowy i że to już czas szumnie go otwierać. Zaprosił ludzi. Dobrze, że nikomu nic się nie stało. Dobrze, że uszkodzenia nogi on sam nie nabawił się poza murawą nowego boiska, na rozlicznych dołkach, górkach i innych niedokończonych elementach wokół samego boiska. Dopiero można by rzec, że... ma za swoje.
Tyle, że ja teraz nawet nie o tym. Tym razem o samych jego kulach. A nawet bardziej o ograniczeniach chwilową niepełnosprawnością wywołanych.
Tak, Krzysztof Kosiński jest chwilowo osobą nie w pełni sprawną. Kontuzji się nabawił na obiekcie sportowym, który jest przy Szkole Podstawowej nr 7. I tu mały dowód na to, że karma wraca.
Od wielu lat rodzice dzieci niepełnosprawnych, które do tej szkoły chodzą, zwracają uwagę na niedostateczną ilość godzin nauczycieli wspomagających. Na brak zapewnienia potrzebnych dzieciom terapii. Na niedostosowanie działań edukacyjnych szkoły do potrzeb uczniów z niepełnosprawnościami. Nie na wszystkich godzinach są nauczyciele, których zadaniem jest wsparcie nauczycieli podczas prowadzenia zajęć. Gdy w klasie jest dziecko niepełnosprawne, a takich dzieci w jednej klasie może być i czwórka, to cóż zrobić ma nauczyciel gdy podczas zajęć musi dziecko wyjść za tzw. potrzebą? Zwykła przyziemna sytuacja. Jak wtedy zapewnić choćby tylko bezpieczeństwo dzieci gdy nie ma nawet nikogo, kto może z dzieckiem wyjść do toalety. Wyjdzie nauczyciel z dzieckiem, to bez opieki zostawia resztę grupy. Puści samo? Pośle z nim inne dziecko? Nawet podstawowej potrzeby, jaką jest bezpieczeństwo nie można bez nauczyciela wspomagającego zapewnić.
Nie będę nawet podejmował tematu zapewnienia warunków właściwych dla edukacji dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Temat wróci już niebawem, bo rodzice dzieci niepełnosprawnych poczuli się oszukani i powiedzieli "dość". Tak już całkiem prywatnie powiem, że... nareszcie.
A taki nauczyciel wspomagający (podstawowa potrzeba w klasie) jest ledwo na połowie wszystkich zajęć. I Krzysztof Kosiński nie widzi potrzeby zwiększenia ilości godzin nauczycieli wspomagających. Deklarował kilka lat temu sukcesywne zwiększanie ilości. Obietnicę złamał. I złamał ją już dwukrotnie. Krzysztof Kosiński dość często kłamie. [http://06-400.pl/spolecznosc-aktualnosci/items/krzysztofie-dzieciaki-potrzebuja-pomocy]
Czy w sytuacji, gdy sam ma okazję przez chwilę poruszać się o kulach, coś zmieni się w traktowaniu osób niepełnosprawnych? Szczerze wątpię. Krzysztof teraz rzadko pokazuje się publicznie. Podejrzewam, że wynika to z czegoś innego. On się zwyczajnie wstydzi. Nie akceptuje własnych ułomności. On, w swoim odczuciu jest najlepszy. Niepowtarzalny. Niedościgniony. A narcyzm, którego jest ofiarą, nie pozwala mu nawet dopuścić do siebie, że może być w czymś gorszy. Z czymś nie da sobie rady? Będzie potrzebował pomocy? Albo co gorsza będzie od kogoś zależny? Będzie zdany na łaskę innych osób? On!? Nigdy!!!
Patrzę na te jego kule z irracjonalną już nadzieją, że kiedyś się zmieni. Wierzę, że każdy się kiedyś musi nauczyć. Niemożliwe, by był aż tak wyrachowany i bezduszny.
Powiem Wam, że póki co, takie zdjęcia na fejsbuku, Krzysztofa chodzącego o kulach, czasem wywołują we mnie wzruszenie. Ja to wzruszenie okazuję póki co jedynie za pomocą brwi i ramion.

Komentarze
Dodaj komentarz